Dlaczego szkoła?

Niefortunny kierunek rozwoju naszego społeczeństwa sprawił, że w wielu okolicach wielkomiejskich szkoły nabrały ufortyfikowanego charakteru, co czyni z podstawówek i gimnazjów w dzielnicach biedoty i gettach mniejszości rasowych doskonałe punkty obrony przed epidemią zombizmu. Te budynki są w stanie przetrwać najazd żywych wandali w czasie cyklicznych rozruchów na tle ekonomicznym lub rasowym, a co dopiero atak watahy zombie. Ich tereny otaczają wysokie płoty z siatki drucianej, co sprawia, że nabierają wyglądu - a w przypadku ataku umarlaków na szczęście także charakteru - obozów warownych. Na miejscu są zazwyczaj stołówki z zapasem pożywienia i dobrze wyposażony gabinet lekarski, zaś tutejsze pielęgniarki mają odpowiednie doświadczenie, wiedzę i sprzęt niezbędny do szycia ran ciętych i opatrywania postrzałów. Sala gimnastyczna zapewni miejsce i sprzęt do ćwiczeń dla obrońców. Tego typu szkoła daje największe szansę - może nie na edukację najwyższej klasy, ale na pewno na przeżycie w razie ataku zombie.

sobota, 12 października 2013

Te mury są naszym światem

Idę ciemnym korytarzem, szukam jej i to ostatnie miejsce gdzie mogła się schować. Dlaczego mnie unika? Nie wiem kobiety są jakieś bardziej skomplikowane  Mówią nie, a myślą tak. To naprawdę frustrujące  Czy nie mogłyby tak normalnie mówić czego chcą? Wchodzę do najbardziej wysuniętego na zachód pomieszczenia. Kiedyś było tutaj przedszkole, sądząc po malunkach na ścianie było to dobrych kilka lat temu.
-Jesteś tu?- Pytam niepewnie.
-Tak.- Mówi i słyszę jak idzie w moją stronę, ale jej nie widzę.- Coś się stało?
Słyszę jej aksamitny głos z lekką nutą niepokoju. Nagle wyłania się zza drzwi. Jest piękna, zapiera dech w piersiach. Ma na sobie czarną bokserkę, która opina jej niewielkie, piersi i płaski brzuch, zadziwiają mnie jej krótkie spodenki, które pokazują długie, wysportowane nogi. Chciałbym czuć je obejmujące mój pas i całować jej niewielkie usta.  Najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałem badają moją twarz i burza rudych włosów oplatających niedbale jej głowę jest taka podniecająca. Patrzenie na nią jest jednocześnie bólem i przyjemnością.
-Co się dzieje?- Pyta i patrzy wyczekująco.
-Nic się nie dzieje.- Odpowiadam zgodnie z prawdą.- Jest już późno i twoja siostra się o ciebie martwiła.
-Która już godzina?- Pyta zaskoczona.
-Dopiero po 20.- Uspokajam ją.- Twoja siostra chciała spytać czy może spać dzisiaj z koleżanką, chyba ma na imię Sylwia.
-Muszę do niej iść.- Mówi i próbuje przejść obok mnie.
-Nie musisz.- Mówię i chwytam ją za ramię.- Pozwoliłem jej.
-Co takiego?- Nie może uwierzyć moim słowa.- Pozwoliłeś?
-Tak.- Odpowiadam zrezygnowany, mimo to lubię jak się złości.
-Nie miałeś prawa.- Odpowiada urażona.
-Miałem.- Mówię uśmiechając się szeroko.- Nie było cię, a ona chciała tylko spać z koleżanką.
Odsuwam jej zabłąkane kosmyki za ucho, a ona się nie wzdryga. To dobry znak.
-Dobrze.- Mówi po chwili.- Dziękuję.
-Czy ty mi podziękowałaś?- Śmieję się z niej.
-Cofam to co powiedziałam.- Mówi, ale w jej oczach czai się śmiech.
-Już za późno.- Odpowiadam z wilczym uśmiechem.
-Wcale nie.-Szturcha mnie w ramię i się śmieje.
-Dlaczego tak rzadko widzę cię w dobrym nastroju?- Pytam zaciekawiony i dotykam jej podbródka,ma ona automatyczne się cofa.
-Mam za dużo na głowie.- Odpowiada smutno i siada na krześle.
Podchodzę do niej i lekko dotykam pasm jej jedwabistych włosów, podnosi wzrok i patrzy na mnie z ... sam nie wiem. Nie potrafię czytać w ludziach i ich mowie ciała. Bez zastanowienia pochylam się i nasze wargi się stykają. Lekko jak muśnięcie wiatru, odsunąłem głowę na kilka cali by spojrzeć jej w oczy, które ciągle ma zamknięte.
-Nie mogę.- Mówi ledwie słyszalnym szeptem.
-Bo masz chłopaka, który jest gdzieś tam poza murami naszego świata?- Mówię głośno, bo jej słowa ranią jak noże.
- Tak.- Odpowiada i szybko wychodzi.
To by było na tyle naszej rozmowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz