Dlaczego szkoła?

Niefortunny kierunek rozwoju naszego społeczeństwa sprawił, że w wielu okolicach wielkomiejskich szkoły nabrały ufortyfikowanego charakteru, co czyni z podstawówek i gimnazjów w dzielnicach biedoty i gettach mniejszości rasowych doskonałe punkty obrony przed epidemią zombizmu. Te budynki są w stanie przetrwać najazd żywych wandali w czasie cyklicznych rozruchów na tle ekonomicznym lub rasowym, a co dopiero atak watahy zombie. Ich tereny otaczają wysokie płoty z siatki drucianej, co sprawia, że nabierają wyglądu - a w przypadku ataku umarlaków na szczęście także charakteru - obozów warownych. Na miejscu są zazwyczaj stołówki z zapasem pożywienia i dobrze wyposażony gabinet lekarski, zaś tutejsze pielęgniarki mają odpowiednie doświadczenie, wiedzę i sprzęt niezbędny do szycia ran ciętych i opatrywania postrzałów. Sala gimnastyczna zapewni miejsce i sprzęt do ćwiczeń dla obrońców. Tego typu szkoła daje największe szansę - może nie na edukację najwyższej klasy, ale na pewno na przeżycie w razie ataku zombie.

niedziela, 22 września 2013

Skazując dzieci na śmierć

Wchodzimy na salę gimnastyczną i słyszymy tylko kłótnie dorosłych i płacz dzieci.Dyrektor próbuje ich przekrzykiwać i wierze, że to on jest głosem rozsądku. Bez wahania podchodzę do pana Dormusa i podaje mu broń i dwa magazynki.
-Potrafi pan strzelać?- Pytam, a on uśmiecha się do mnie i przyjmuje oferowaną broń.
-Uczyłem się strzelać w wojsku, ale to było dawno temu.
-Teraz musi pan sobie szybko odświeżyć pamięć bo tylko pan, ja i Michał posiadamy broń.
-Gdzie ją znalazła?- Pyta Michała jakby mnie tu nie było.
-Spadek po starym historyku i zalet a niesprzątania strychu.- Odpowiada, nie patrząc nawet na mnie.
W tłumie ludzi widzę Weronikę, która przepycha się w moją stronę. Jest cała zapłakana. Klękam na kolanach i biorę ją. W ramiona.
-Dlaczego tak długo cię nie było?- Mówi i próbuje powstrzymać płacz.
-Mówiłam, że muszę sprawdzić czy jesteśmy bezpieczni. - Mówię i ocieram jej łzy z policzków.- Co się stało?
-Ten pan powiedział, że ludzie, którzy nie żyją powstają z martwych i przyjdą nas zabić.- W tym momencie zaczęła jeszcze bardziej płakać.
-Kochanie, spójrz na mnie.- Poczekałam, aż podniesie swoje oczy na wysokość moich.- Nie pozwolę nikomu i niczemu cię skrzywdzić.
Pocałowałam ją w czoło i zobaczyłam na jej twarzy uśmiech, nigdy nie pozwolę niczemu i nikomu skrzywdzić moją siostrzyczkę. Wyprostowałam się, a ona objęła mnie w pazie.
-Mama byłaby zła gdyby wiedziała, że nosisz ze sobą broń.- Powiedziała z figlarnym uśmieszkiem, a ja pogłaskałam jej włosy.
-Jaki macie plan? -Przerwał nam dyrektor, pytając nas o radę.
-Po pierwsze nie powinniśmy wzbudzać paniki.- Powiedziałam zbyt ostro niż zaplanowałam.
-Telefony i internet nie działają, a w radiu powiedzieli, że wszyscy powinni zabarykadować się w domach i czekać na dalsze informacje.- Powiedział rzeczowo Michał.
Dyrektor pokiwał głową jakby przyswajał informacje.
-Dobrze, dobrze...- Wymruczał pod nosem i odwrócił się w stronę ludzi obecnych na sali.- Moi drodzy! Musimy wszyscy pozostać w szkole dla naszego bezpieczeństwa i czekać na dalsze instrukcje, które będą podane przez radio.
-Nie będę tutaj siedział i czekał na śmierć!- Krzyknął jakiś facet i wyszedł z dzieckiem, a w jego ślady poszło wielu, którzy śpieszyli się do rodziny lub by pilnować swojego majątku.
-ZACZEKAJCIE!- Krzyczał dyrektor lecz na próżno. Nikt nie chciał go słuchać.
Na sali została mniej więcej setka osób. Głównie dzieci, których rodzice nie przyszli na zakończenie i rodzice, którzy bali się wyjść na  zewnątrz bo nie potrafią walczyć. Zapadła cisza, dyrektor był zrozpaczony, a mężczyźni obok wyjątkowo cisi. Jakaś część mnie chciała podnieść wszystkich na duchu.
-Proszę o uwagę.-Wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę.- Wiem, że się boicie, ale w szkole będziecie bezpieczniejsi niż na zewnątrz. Ci którzy wyszli wybrali śmierć dla siebie i dla własnych dzieci. Jeśli już nikt nie chce wyjść to zamkniemy wszystkie drzwi na zewnątrz..- Zobaczyłam panią woźną i zwróciłam się do niej.- Czy mogła by pani iść z Michałem i. Pozamykać drzwi?
-Tak, oczywiście. Mam przy sobie wszystkie klucze. -Powiedziała i ruszyła w stronę drzwi.
-Pójdziesz z nią?- Zapytałam Michała.
-Teraz nie mam wyboru.- Powiedział ciągle na mnie zły.
-Skąd pani wie co trzeba robić?- Zapytała jakaś starsza kobieta.
-Proszę mówcie mi Sabina i teraz wam powiem wszystko co wijem na temat zombi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz